(tylko do korespondencji): Szybowice 378,
48-200 Prudnik

Kategoria:
Odsłony: 4558

Monitorując przestrzegania prawa, spotykamy się z problemami wynikającymi ze źle sformułowanych lub z braku przepisów.

Czasem jest to wynik zbyt wąskich uregulowań, które nie nadążają za życiem i faktycznymi problemami społecznymi. Czasem problemy wynikają ze zbyt szerokiego lub nieprecyzyjnego prawa, a bywa że ze zbyt małych lub zbyt dużych sankcji za załamanie prawa. Zdarza się także brak jakiegokolwiek prawa, które pozwalałoby na zaspokojenie istniejących potrzeb bądź rozwiązanie istniejących problemów.

Wdrożenie jakichkolwiek zmian w tym zakresie jest jednak bardzo trudne i czasem nie wiadomo czy lepiej jest by przepisów w ogóle nie było i konieczne jest ich sformułowanie od podstaw, czy też może łatwiej będzie gdy przepisy są, ale "tylko" trzeba je zmienić lub uzupełnić. I nie ma tu znaczenia tzw. "opcja polityczna", która w danym okresie jest u władzy - opór przed propozycjami zmian, płynącymi "z dołu" jest zawsze bardzo duży. Trzeba więc nie lada wysiłku i cierpliwości, by cokolwiek w Polsce zmienić. Zapewne pomogłyby duże fundusze (naprawdę duże), by opłacić lobbing. Na to jednak znacznej większości organizacji prospołecznych w Polsce nie stać, zaś lobbyści - jak większość naszego społeczeństwa - nie chcą wolontarystycznie zajmować się takimi sprawami.

Pozostaje nam więc pamiętać, że petetnt z łac. petens, petentis pochodzi od petere i oznacza: prosić, ale także żądać i wymagać

Sija w pracy z autystycznym dzieckiemJako przykład rozmiarów bezwładności instytucji może posłużyć rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej dotyczące certyfikacji psów asystujących. Ma ono kilka wad, hamujących rozwój szkolenia psów, ale najpoważniejszą wadą są definicje dotyczące rodzajów psów asystujących, według których np. pies asystujący osobie z niepełnosprawnością ruchową pomaga "osobie poruszającej się na wózku", co znacznie zawęża krąg osób, które mogą korzystać z pomocy psa-asystenta, mimo iż takiej pomocy ewidentnie mogą potrzebować, jak np. osoby poruszające się o kulach - mając obie ręce zajęte oraz trudności w poruszaniu się mają czasem dużo poważniejszy problem z otworzeniem drzwi, czy sięgnięciem przedmiotu z niskiej półki, podobnie jak z podniesieniem przedmiotu który upadł na ziemię. 

Kolejnym problemem jest brak objęcia przepisami osób, które asysty psa mogą potrzebować z innych powodów - np. by pomagały wrócić do domu, czy dla sygnalizowania napadów paniki u dzieci z autyzmem. W tych kwestiach rozmawialiśmy z Biurem Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych już kilka lat temu. Mimo prób spotkania się z samym Pełnomocnikiem i mimo, że byliśmy z Nim umawiani nigdy nie udało nam się z Nim osobiście spotkać. Zawsze okazywało się, że Pan Pełnomocnik ma ważniejsze spotkania, sprawy... Jednocześnie na spotkania przysyła się jakiegoś urzędnika, który "nic nie może", poza - a tak się stało gdy pojechałyśmy z dziećmi i psami na spotkanie - doradzaniem nam, jak obejść istniejące przepisy(!) 

W związku z tym, że organizacja w ramach której poprzednio działałyśmy została zlikwidowana, a następnie założona została nasza Fundacja (co wymagało czasu), wymyśliłam sposób, by można było jeszcze przed zmianą rozporządzenia dzieci te objąć programem szkolenia dla nich psów, a mianowicie właśnie sygnalizowanie nadchodzących ataków paniki u dziecka. Jest to tym bardziej pożądana umiejętność u psa, że łatwiej jest zapobiegać atakom paniki, niż je opanować, a umiejętność taka jest możliwa do wyszkolenia, podobnie jak sygnalizowanie nadchodzących ataków epilepsji, czy serca.

Niestety plan szkolenia wraz z całym wnioskiem o wpis do rejestru instytucji certyfikujących - przy okazji także w odniesieniu do osób z niepełnosprawnością ruchową i słuchu - Biuro Pełnomocnika odrzuciło! Dlaczego? W najgorszych koszmarach dotyczących załatwiania spraw w polskich urzędach nie przewidziałam takiego uzasadnienia - wieloletnią walkę o to, by nie stygmatyzować dzieci z autyzmem jako chorych psychicznie obrócono przeciw nim! Uznano, że nie można certyfikować psa, jako sygnalizującego atak choroby, bo autyzm - zgodnie z klasyfikacją ICD-10 - NIE jest chorobą!

Rzeczywiście, klasyfikacja ICD-10 nazywa autyzm "całościowym zaburzeniem rozwoju", a nie "chorobą". I na tym właśnie oparło się Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Zamiast więc wykorzystać wszelkie wątpliwości na korzyść tych, dla których stworzono przepisy dotyczące psów asystujących, wykorzystano je przeciw nim!

Podobna sytuacja przydarzyła się rodzinie, w której jest dziecko z ciężką postacią autyzmu, dla którego bezpieczeństwa należy zamykać wszelkie środki spożywcze i chemiczne w dobrze zamkniętych szafkach. Zwykłe zabezpieczenia stanowią niewielką przeszkodę, dziecko już jest dostatecznie duże by stosunkowo szybko wyrwać zamek lub wyłamać drzwiczki. Gdy dostanie się do ulubionych produktów jest w stanie zjeść ich tyle, ile znajdzie: np. ćwierć kilo kawy, albo 3 kilogramy cukru, czy też 6 litrów mleka. Oczywiste jest, że nawet po tych "niegroźnych" produktach dzieciaczek musi się rozchorować, gdy spożyje je w takiej ilości, zwłaszcza gdy je pomiesza. Jeszcze gorzej jest, gdy ich nie znajdzie - wówczas potrafi zjeść lub wypić to, co znajdzie, czy to do czego ma akurat łatwiejszy dostęp, czyli np. mydło w płynie, płyn do płukania tkanin, albo Domestos (to są autentyczne przykłady). A nierzadko robi to w nocy. Wykonanie takich mebli i zapór, by dziecko było bezpieczne jest bardzo kosztowne, rodzina zwróciła się więc do PCPR o dofinansowanie w ramach usuwania barier. Oczywiście otrzymała odpowiedź odmowną. W związku z tym złożyła odwołanie. PCPR przesłał sprawę do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. I co odpowiedziało ministerstwo? Ano że "zadaniem przyznawanych środków jest usuwanie barier w życiu osób z niepełnosprawnościami, a nie ich tworzenie"! 

Wiemy, że jest to już kolejna sprawa, w której ministerstwo odpowiedziało w podobny sposób i że większość z nich dotyczy dzieci z autyzmem. Mimo to stanowisko ministerstwa się nie zmienia. Urzędnicy NIE wyciągają z takich sytuacji ŻADNYCH WNIOSKÓW i NIE ROBIĄ KOMPLETNIE NIC, by pojawiającym się problemom zaradzić i raczej zrobią wszystko, żeby nie pomóc, trzymając się literalnie przepisów, niż uwzględnią indywidualne sytuacje, jakich w życiu zawsze należy się spodziewać.

Sprawy dotyczącej certyfikacji psów ani sprawy dotyczącej "tworzenia barier" nie zostawiamy i rozpoczynamy kolejną walkę. Wszyscy jednak musimy uzbroić się w cierpliwość, bo z pewnością niełatwo będzie skruszyć mury ministerstw, choć teoretycznie są one dla nas - obywateli, którzy je utrzymują.

Nasze plany obejmują jeszcze inne problemy - w tym lokalne, jak fatalne działanie OPS w jednej z miejscowości na południu kraju, ale i ogólnokrajowe, jak stygmatyzujące i będące źródłem dyskryminacji orzecznictwo rentowe, nazywające osoby z niepełnosprawnościami m.in. "osobami całkowicie niezdolnymi do pracy i samodzielnej egzystencji", co skutkuje tym, że osoby te są posądzane o kłamstwo, gdy np. pracują i w banku starają się o kredyt - powszechne jest wyobrażenie, że osobom tym nie wolno pracować. Niejeden pracodawca również jest o tym przekonany, albo zwyczajnie boi się zatrudnić kogoś, kto nawet samodzielnie nie może egzystować.

Transport koni na rzeźNiezwykle ważną sprawą jest też dla nas zmiana przepisów dotyczących ochrony zwierząt, począwszy od konieczności wprowadzenia zakazu uboju rytualnego, poprzez zakaz hodowli dla futer, a skończywszy na zaostrzeniu przepisów dotyczących hodowli, transportu, uboju oraz handlu zwierzętami. Jest to handel "żywym towarem", a nie przedmiotami i to zdecydowanie musi być uwzględnione w przepisach.

W tych wszystkich sprawach zawsze potrzebujemy sojuszników! Prawników, lekarzy, działaczy, organizacji. Może uda się skonstruować koalicję organizacji - w grupie będziemy silniejsi.
Zapraszamy jednak zawsze wolontariuszy, którzy pomogą na walczyć z tymi "wiatrakami" 

Kinga Śniegocka

 

 

* Władysław Kopaliński, "Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych"