(tylko do korespondencji): Szybowice 378,
48-200 Prudnik

Odsłony: 2275

Znów, jak zwykle, będę "pod prąd", bo los zwierząt jest mi bliższy, niż los ludzi. Powiem Wam jednak, dlaczego.

Ano dlatego, że ludzie potrafią mówić o swoim nieszczęściu - jeśli nie oni sami, to ktoś z ich otoczenia i mogą poprosić o pomoc, mają wiele możliwości, w tym możliwość wyboru, wykorzystania mediów, skorzystania z kodeksów, a zwierzęta nie mają głosu, prawie nikt się nad nimi nie pochyla, chyba że jest w gazetach "sezon ogórkowy" albo jakiejś organizacji uda się nagłośnić konkretny temat, ale wtedy muszą już być wyłupane oczy, podpalenie żywcem, poucinane łapy itp. Nie wspomnę już o losie zwierząt w tzw. hodowlach (z hodowlą nie ma to nic wspólnego) i ubojniach, co jest "standardowo" - czyli przez większość ludzi - ignorowane. Mało tego - zwierzęta nie mają wyboru, bo każdy, nawet najsłabszy człowiek jest silniejszy.

I dlatego przyjęłam takie priorytety, że zwierzęta cierpią potwornie i nawet jeśli wołają o pomoc, to także ludzie wykształceni i tacy których uważa się za mądrych, pozostają głusi i ślepi, bo taka jest siła nawyków i utrwalonych przekonań, nawet gdy mają się one nijak do rzeczywistości. Gdyby zwierzęta mogły wyrazić swój ból tak jak ludzie, to świat by ogłuchł!

Wybrałam też także w ten sposób, bo za człowiekiem ujmie się prawie każdy, a zwierzę jest "tylko" - nieważne, że ma taki sam system nerwowy, jak człowiek i w związku z tym choroby, wypadki, itd. przeżywa tak samo jak on, odczuwa ból tak samo jak on, nieważne, że tworzy więzi i cierpi, gdy bliskie mu istoty giną, umierają, są odbierane, odchodzą, porzucają, nieważne, że życie w niewoli jest dla nich tak samo dotkliwe, jak dla człowieka, nieważne, że zwierzę jest całkowicie zależne od człowieka, bo to człowiek tak zdecydował - oswoił, hodował tylko te egzemplarze, które były uległe - i samo ani się nie utrzyma, ani nie wyleczy, ani nie może stanowić o sobie. Zwierzę jest "tylko"!

A w końcu także właśnie dlatego stanęłam po stronie zwierząt, że takie "pustaki" (do tego określenia jeszcze wrócę) jak Doda nie zajmą się ich milczącym cierpieniem, bo to jest "niemedialne". W ogóle rzadko który celebryta ma odwagę, by stanąć całkowicie po stronie zwierząt, a to dlatego że zostanie oskarżony o "brak empatii", "nieczułość", "obojętność", a nawet "brak człowieczeństwa", nie mówiąc o zboczeniach itp.

Myślicie, że takie ataki jak na Dodę, nie zdarzają się ze strony "homocentrystów", gdy ktoś walczy o zwierzęta, a nie np. o dziecko?

Myślicie, że "homocentryści" to humaniści, którzy rozumieją, że zwierzęta też cierpią i im także trzeba pomóc? Wiecie ile "szmat", "kurew", "popaprańców", "zoofilów" kierowane jest pod moim adresem, gdy upominam się o prawa zwierząt (przepraszam za dosłowność, ale przedstawiam prawdziwy obraz)? Wiecie, jak trudno jest uzyskać nawet grosz na pomoc chorym, kalekim, czy nieszczęśliwym zwierzętom? Gdyby nie moi przyjaciele, których znam osobiście i którzy wiedzą, że prędzej odejmę sobie od ust czy z leków, niż pozwolę cierpieć zwierzęciu, którzy pomagają, ale też często bardziej mnie, niż zwierzakowi musiałabym już ogłosić upadłość! Ostatnio zbieram na dług w lecznicy weterynaryjnej - wiecie ile wpłynęło środków? 0 zł.

Sądzicie, że tylko "wielbiciele zwierząt" mają monopol na "jebane szmaty"? To przyjrzyjcie się proszę, co się działo, gdy pani Anna Lewandowska chciała pomóc swojej koleżance. (http://www.plotek.pl/plotek/7,78649,20807965,anna-lewandowska-prosi-o-pomoc-finansowa-dla-chorej-kolezanki.html). Nie kolekcjonuję takich wydarzeń, więc innych nie przytoczę, bo tylko to ostatnio zauważyłam przypadkiem - nie mam czasu na nic, bo mnie jednej nie wystarcza w całej okolicy dla pomocy zwierzętom. A obok próbka możliwości hejterów przy okazji akcji "Nie strzelam w Sylwestra" - powinnam się obrazić i zakończyć rozmowy?! Zgłaszam do administratora wydarzenia oraz administratorów Fb delikwenta i udaję, że nie widzę, bo tylko to działa w takim przypadku - oni uwielbiają gdy ktoś zwraca na nich uwagę, a jeszcze bardziej, gdy kogoś zdenerwują - wtedy jak spod ziemi wyrastają kolejni i dopiero jest super rozróba! I oczywiście robię swoje, bo gdy ktoś zrezygnuje i się wycofa hejterzy nie tylko "otrąbiają" wszem i wobec swój sukces, ale dodatkowo zaczynają tę osobę atakować na innych polach ("łażą" za nią po wszystkich wątkach, w których zamieszcza komentarze lub posty)!

A wzmiankowana Doda - na kim się zemściła, zabierając pieniądze wcześniej przeznaczone dla zwierząt? Taki postępek świadczy o jej formacie! Człowiek - w pełni tego słowa znaczeniu - potrafi przejść nad podłością maluczkich i robić swoje. A tylko taki "pustak" jak ona, będzie się zachowywał, jak niedojrzały emocjonalnie niedorostek. Dlaczego "pustak"? Kiedyś interesowałam się Dodą - jak wiele osób nie mogłam zrozumieć, jak to się dzieje, że wykształcona, inteligentna osoba robi z siebie "plastikową lalę". Śledząc jednak przez jakiś czas bardzo uważnie jej poczynania, wywiady, zachowania w różnych sytuacjach doszłam do przekonania, że albo jest inteligentną idiotką (tak! to jest możliwe, bo intelekt umysłowy to tylko część inteligencji), albo jest socjopatką, która świetnie potrafi manipulować ludźmi dla własnych celów, na co bardzo wiele wskazuje, albo dla gwiazdorstwa i celebrytu jest w stanie zrobić wszystko - są osoby, które przez świadome skandalizowanie budują swoją "sławę" (np. pan Korwin-Mikke, który się do tego otwarcie przyznaje), a to jest z kolei bliskie socjopatii, jeśli nie jest jej przejawem. Tak czy inaczej stwierdziłam, że szkoda mojego czasu dla takiego "pustaka", bo emocjonalne ubóstwo, to dla mnie ubytek w człowieczeństwie. A to, że były to Jej pieniądze i miała prawo zrobić z nimi co chce? Ależ oczywiście. Skoro jednak powiedziało się "A", to należy też powiedzieć i "B" - wykonać, co się zapowiedziało, a nie obrażać się jak małolat, bo publika Ją "wygwizdała".

I to, co zrobiła w tym przypadku tylko utwierdziło mnie w powyższym przekonaniu - tak zachowuje się albo niedojrzały neptek, albo socjopata. Człowiek myślący i czujący zdaje sobie sprawę, że w ten sposób nikogo niczego nie nauczy - hejt to wandalizm słowny, a takie rzeczy robią osoby "nieprzystosowane" łagodnie mówiąc, co ani nie jest chorobą, którą można wyleczyć, ani kary nie odnoszą skutku, zaś takie osoby muszą chcieć się zmienić, tylko że rzadko tego chcą i nie można ich do tego zmusić. Najwyraźniej włącznie z Dodą. A ponadto - kara, aby była skuteczna, musi być dotkliwa... dla osoby, która popełniła czyn zabroniony. A tu kto poniósł karę? Czy ci, którzy zawinili?!

Odpowiedzcie sobie też na pytanie, czy bezpański pies - bo ktoś go wyrzucił z samochodu, gdy mu się znudził - miałby szansę przeżyć, gdyby miał poważny wypadek? A gdyby nawet przeżył, czy byłby w takim dobrym stanie, jak pies, o którego ktoś się troszczy, bierze odpowiedzialność, kocha? I czy taki pies mniej by cierpiał z powodu wypadku, niż cierpi dziecko? I kto by się o niego upomniał? Kto zapłaciłby grube tysiące za leki dla niego? Kto ścigałby kierowcę o odszkodowanie?! Dziecko z domu dziecka otrzymałoby w takiej sytuacji opiekę, wsparcie, pełną pomoc. A "bezpański pies", albo kot, czy jakiekolwiek inny zwierz, co by otrzymał?? Najczęściej pentobarbital, co zdarza się często, i to nawet przy stosunkowo małych ranach, ale tylko(!) zanieczyszczonych i wymagających systematycznego leczenia przez jakiś czas, bo urzędy gmin NIE finansują pomocy medycznej poszkodowanym zwierzętom)!

I na koniec powiem Wam, co ponadto (poza powyższymi argumentami i tym, że swoje dla ludzi już zrobiłam, bo 35 lat pracy dla nich wystarczy) zdecydowało, że "porzuciłam ludzi" a zajęłam się zwierzętami: moim zdaniem o ludzi troszczy się dostatecznie wielu, a o zwierzęta mało kto, podczas gdy one się same nie obronią, więc ktoś musi zacząć mówić w ich imieniu (dlaczego nie ja?).
A poza tym przynajmniej połowa - a śmiem twierdzić, że 75% - mojego (i innych) 35-letniego wysiłku została przez ludzi zmarnowana - nie z powodu choroby, czy zdarzeń losowych, tylko lenistwa i bezmyślności. I nie ma w tym żalu, czy obrażania się. Po prostu zwykłe zmęczenie i potrzeba dobrych, prostych relacji.
I dodatkowo wypaliła mnie 99-procentowa bezduszność, niekompetencja i lenistwo urzędników (też ludzi, wydawałoby się) - od najniższych szczebli, po najwyższe ministerialne. Wypaliłam się przez to i jestem tym wszystkim potwornie zmęczona, choć nigdy nie oczekiwałam nawet słowa "dzięki", bo nie po to to robiłam (i nadal robię, ale już w dużo mniejszym stopniu), a przy okazji zobaczcie jaka jest "porywająca reakcja").
Mało tego - narobiłam sobie wrogów, bo nie ustępowałam i byłam "do upadu" konsekwentna - gdy mnie wyrzucono drzwiami, wchodziłam oknem, wyrzucono mnie oknem, wchodziłam kominem, a jeśli trzeba było to i przez dziurkę od klucza. Ale ileż można? I po co?

Zwierzę zawsze "robi użytek" z pomocy, nigdy "nie ugryzie ręki, która je karmi", a jeśli już to robi to z powodu choroby, cierpienia, zupełnie niezależnych od niego. I gdy patrzę na radość życia, która wraca, a którą zwierzak zawsze okazuje, gdy przywrócony zostaje jego dobrostan (podczas, gdy większość ludzi zawsze jest niezadowolona z życia), to serce we mnie rośnie i mimo tego, że czasem zdarzają się porażki - głównie z powodu bezsilności wobec chorób - mam motywację do dalszego działania i walki o kolejne zwierzaki.
I choć nadal walczę z bezdusznością, brakiem podstawowych kompetencji i lenistwem urzędników - jeszcze głębszym niż w przypadku kwestii dotyczących ludzi - to przynajmniej moja pomoc jest efektywna, czego o Dodzie i jej postępku powiedzieć nie mogę.

Pozdrawiam

P.S. Zauważcie, że Doda NIE wybierała między dzieckiem a zwierzęciem.
Ona cofnęła darowiznę dla zwierząt całkowicie i NIE przeznaczyła jej dla dziecka. 
Są tacy ludzie, którzy wybrali pomoc dzieciom, ja i inni mnie podobni - zwierzętom, a Ona wybrała... własne ego.

A dodatkowo Waszej uwadze polecam - tak do przemyślenia - w kontekście postępku Dody i innych podobnych oraz tych, którzy jej złorzeczyli mój esej: Czy pojęcie „osoby” może mieć zastosowanie w odniesieniu do zwierząt?